Hotel zasługuje na mocne 4 *. Składa się z dwóch bliźniaczych budynków ułożonych w litery „U”, co przekłada się na to, że moim zdaniem wszystkie pokoje mają widok na basen i morze; nie widziałam, żeby pokoje miały okna na ulicę. Mieliśmy 2 pokoje na trzecim, ostatnim piętrze - widok bajka. Pokoje miały obszerny balkon, sporą łazienkę, były schludne, z dobrą klimatyzacją, suszarką; ich specjalnym urządzeniem do gniazdek, służącym do odstraszania komarów; nie używaliśmy, bo komarów nie było ani wewnątrz, ani na zewnątrz; nie trzeba było mieć przełącznika do gniazdek, bo były tak dziwnie skonstruowane, że pasowały też do naszych z U.E. Byliśmy rodziną 4 osobową - więc mieliśmy dwa pokoje - blisko położone. Moim zdaniem do tych pokoi można ewentualnie wstawić tylko jedną dostawkę. Dla naszej rodziny nie miało to znaczenia, ale tam nie ma windy. Do tych bliźniaczych budynków przynależą dwa piękne baseny. W recepcji pracuje Daniel, który mówi po polsku i rosyjsku. W tym hotelu największa grupa to Rosjanie; spora to także Polacy (Rosjanie - jakby inni, od tych co jeżdżą do Egiptu). Plaża bardzo ładna (raz węższa, raz szersza- ze względu na odpływy). Leżaków dużo przy basenie i przy plaży (rosną tam duże drzewa, jakby sosny; dają fajny półcień). Nigdy nie było problemu ze znalezieniem leżaków - była informacja o zakazie zajmowania leżaków. Plaża jest plażą hotelową. Zejście do wody b. łagodne; dobre dla małych dzieci; woda ciepła; dno piaszczyste. Na terenie znajdował się budynek - wiata, gdzie można było zamówić masaż - z widokiem na morze!!! Masaż godzinny kosztował ok. 60 zł. W samym hotelu nie było zbyt dużo atrakcji (animacji), ale te atrakcje znajdowały się na zewnątrz. Hotel znajduje się przy ulicy, na której jest wszystko, co trzeba - całodobowy sklep spożywczy (pięć kroków od hotelu). - można sobie zrobić w pokoju drinki. Były salony masażu, sklepy z tym, co od roku jest w Tajlandii legalne, inne sklepy - z pamiątkami. Mieliśmy opcję tylko ze śniadaniami; śniadania smaczne. Wiem, że były tam też inne posiłki, ale te prawdziwe rarytasy, to obiady i kolacje poza hotelem. A było tego mnóstwo. Na ulicy super knajpki (takie coś pomiędzy barem, a restauracją) i knajpki na plaży ( do zachodu słońca w części plaży niehotelowej była plaża publiczna z leżakami, a wieczorem na tej samej plaży były rozciągnięte stoliki z pokazami typu akrobacje z wykorzystaniem pochodni). Dwa razy zjedliśmy w takich lepszych z wyglądu restauracjach, tj. w naszej hotelowej a’ la carte i jednej przy ulicy - dalej położonej.Tam oczywiście było drożej; zgodnie stwierdziliśmy, że lepsze jedzenie było w tych tańszych knajpkach - z większym wyborem, gdzie był obrus z ceraty. Pojechaliśmy na wycieczki fakultatywne z Rainbowa - były ok. Można jednak śmiało kupić wycieczki od tubylców - były oferty na plaży i na ulicy - raczej kramiki otwierane były wieczorem. Na Phuket - mają super pokazy w ich teatrze - warto to zobaczyć- historia Tajlandii pokazana w tańcu - a na scenie była nawet rzeka; scenografia - takiej nie widzieliśmy jeszcze. Sanktuarium słoni (z myciem słoni, karmieniem - super; bez żadnych okrutnych przejażdżek na słoniach!!!). Pojechaliśmy też z Rainbowem po Phuket - warto zobaczyć z pewnością ogromny posąg Buddy- wiem, że inni jechali tam we własnym zakresie - tak też jest ok.. Mieliśmy jeszcze trzy wycieczki - Wyspy Jamesa Bonda, Wyspy Phi Phi, Wyspy Symilany. Wszystkie trzy super. Warto zobaczyć inne akweny, bo ta woda na samym Phuket nie jest przejrzysta; trzeba jechać dalej - jeśli ktoś chce posnoorkować. Woda najbardziej przejrzysta ze światem podwodnym do obejrzenia - to Symilany.

Hotel zasługuje na mocne 4 *. Składa się z dwóch bliźniaczych budynków ułożonych w litery „U”, co przekłada się na to, że moim zdaniem wszystkie pokoje mają widok na basen i morze; nie widziałam, żeby pokoje miały okna na ulicę. Mieliśmy 2 pokoje na trzecim, ostatnim piętrze - widok bajka. Pokoje miały obszerny balkon, sporą łazienkę, były schludne, z dobrą klimatyzacją, suszarką; ich specjalnym urządzeniem do gniazdek, służącym do odstraszania komarów; nie używaliśmy, bo komarów nie było ani wewnątrz, ani na zewnątrz; nie trzeba było mieć przełącznika do gniazdek, bo były tak dziwnie skonstruowane, że pasowały też do naszych z U.E. Byliśmy rodziną 4 osobową - więc mieliśmy dwa pokoje - blisko położone. Moim zdaniem do tych pokoi można ewentualnie wstawić tylko jedną dostawkę. Dla naszej rodziny nie miało to znaczenia, ale tam nie ma windy. Do tych bliźniaczych budynków przynależą dwa piękne baseny. W recepcji pracuje Daniel, który mówi po polsku i rosyjsku. W tym hotelu największa grupa to Rosjanie; spora to także Polacy (Rosjanie - jakby inni, od tych co jeżdżą do Egiptu). Plaża bardzo ładna (raz węższa, raz szersza- ze względu na odpływy). Leżaków dużo przy basenie i przy plaży (rosną tam duże drzewa, jakby sosny; dają fajny półcień). Nigdy nie było problemu ze znalezieniem leżaków - była informacja o zakazie zajmowania leżaków. Plaża jest plażą hotelową. Zejście do wody b. łagodne; dobre dla małych dzieci; woda ciepła; dno piaszczyste. Na terenie znajdował się budynek - wiata, gdzie można było zamówić masaż - z widokiem na morze!!! Masaż godzinny kosztował ok. 60 zł. W samym hotelu nie było zbyt dużo atrakcji (animacji), ale te atrakcje znajdowały się na zewnątrz. Hotel znajduje się przy ulicy, na której jest wszystko, co trzeba - całodobowy sklep spożywczy (pięć kroków od hotelu). - można sobie zrobić w pokoju drinki. Były salony masażu, sklepy z tym, co od roku jest w Tajlandii legalne, inne sklepy - z pamiątkami. Mieliśmy opcję tylko ze śniadaniami; śniadania smaczne. Wiem, że były tam też inne posiłki, ale te prawdziwe rarytasy, to obiady i kolacje poza hotelem. A było tego mnóstwo. Na ulicy super knajpki (takie coś pomiędzy barem, a restauracją) i knajpki na plaży ( do zachodu słońca w części plaży niehotelowej była plaża publiczna z leżakami, a wieczorem na tej samej plaży były rozciągnięte stoliki z pokazami typu akrobacje z wykorzystaniem pochodni). Dwa razy zjedliśmy w takich lepszych z wyglądu restauracjach, tj. w naszej hotelowej a’ la carte i jednej przy ulicy - dalej położonej.Tam oczywiście było drożej; zgodnie stwierdziliśmy, że lepsze jedzenie było w tych tańszych knajpkach - z większym wyborem, gdzie był obrus z ceraty. Pojechaliśmy na wycieczki fakultatywne z Rainbowa - były ok. Można jednak śmiało kupić wycieczki od tubylców - były oferty na plaży i na ulicy - raczej kramiki otwierane były wieczorem. Na Phuket - mają super pokazy w ich teatrze - warto to zobaczyć- historia Tajlandii pokazana w tańcu - a na scenie była nawet rzeka; scenografia - takiej nie widzieliśmy jeszcze. Sanktuarium słoni (z myciem słoni, karmieniem - super; bez żadnych okrutnych przejażdżek na słoniach!!!). Pojechaliśmy też z Rainbowem po Phuket - warto zobaczyć z pewnością ogromny posąg Buddy- wiem, że inni jechali tam we własnym zakresie - tak też jest ok.. Mieliśmy jeszcze trzy wycieczki - Wyspy Jamesa Bonda, Wyspy Phi Phi, Wyspy Symilany. Wszystkie trzy super. Warto zobaczyć inne akweny, bo ta woda na samym Phuket nie jest przejrzysta; trzeba jechać dalej - jeśli ktoś chce posnoorkować. Woda najbardziej przejrzysta ze światem podwodnym do obejrzenia - to Symilany.

Hotel zasługuje na mocne 4 *. Składa się z dwóch bliźniaczych budynków ułożonych w litery „U”, co przekłada się na to, że moim zdaniem wszystkie pokoje mają widok na basen i morze; nie widziałam, żeby pokoje miały okna na ulicę. Mieliśmy 2 pokoje na trzecim, ostatnim piętrze - widok bajka. Pokoje miały obszerny balkon, sporą łazienkę, były schludne, z dobrą klimatyzacją, suszarką; ich specjalnym urządzeniem do gniazdek, służącym do odstraszania komarów; nie używaliśmy, bo komarów nie było ani wewnątrz, ani na zewnątrz; nie trzeba było mieć przełącznika do gniazdek, bo były tak dziwnie skonstruowane, że pasowały też do naszych z U.E. Byliśmy rodziną 4 osobową - więc mieliśmy dwa pokoje - blisko położone. Moim zdaniem do tych pokoi można ewentualnie wstawić tylko jedną dostawkę. Dla naszej rodziny nie miało to znaczenia, ale tam nie ma windy. Do tych bliźniaczych budynków przynależą dwa piękne baseny. W recepcji pracuje Daniel, który mówi po polsku i rosyjsku. W tym hotelu największa grupa to Rosjanie; spora to także Polacy (Rosjanie - jakby inni, od tych co jeżdżą do Egiptu). Plaża bardzo ładna (raz węższa, raz szersza- ze względu na odpływy). Leżaków dużo przy basenie i przy plaży (rosną tam duże drzewa, jakby sosny; dają fajny półcień). Nigdy nie było problemu ze znalezieniem leżaków - była informacja o zakazie zajmowania leżaków. Plaża jest plażą hotelową. Zejście do wody b. łagodne; dobre dla małych dzieci; woda ciepła; dno piaszczyste. Na terenie znajdował się budynek - wiata, gdzie można było zamówić masaż - z widokiem na morze!!! Masaż godzinny kosztował ok. 60 zł. W samym hotelu nie było zbyt dużo atrakcji (animacji), ale te atrakcje znajdowały się na zewnątrz. Hotel znajduje się przy ulicy, na której jest wszystko, co trzeba - całodobowy sklep spożywczy (pięć kroków od hotelu). - można sobie zrobić w pokoju drinki. Były salony masażu, sklepy z tym, co od roku jest w Tajlandii legalne, inne sklepy - z pamiątkami. Mieliśmy opcję tylko ze śniadaniami; śniadania smaczne. Wiem, że były tam też inne posiłki, ale te prawdziwe rarytasy, to obiady i kolacje poza hotelem. A było tego mnóstwo. Na ulicy super knajpki (takie coś pomiędzy barem, a restauracją) i knajpki na plaży ( do zachodu słońca w części plaży niehotelowej była plaża publiczna z leżakami, a wieczorem na tej samej plaży były rozciągnięte stoliki z pokazami typu akrobacje z wykorzystaniem pochodni). Dwa razy zjedliśmy w takich lepszych z wyglądu restauracjach, tj. w naszej hotelowej a’ la carte i jednej przy ulicy - dalej położonej.Tam oczywiście było drożej; zgodnie stwierdziliśmy, że lepsze jedzenie było w tych tańszych knajpkach - z większym wyborem, gdzie był obrus z ceraty. Pojechaliśmy na wycieczki fakultatywne z Rainbowa - były ok. Można jednak śmiało kupić wycieczki od tubylców - były oferty na plaży i na ulicy - raczej kramiki otwierane były wieczorem. Na Phuket - mają super pokazy w ich teatrze - warto to zobaczyć- historia Tajlandii pokazana w tańcu - a na scenie była nawet rzeka; scenografia - takiej nie widzieliśmy jeszcze. Sanktuarium słoni (z myciem słoni, karmieniem - super; bez żadnych okrutnych przejażdżek na słoniach!!!). Pojechaliśmy też z Rainbowem po Phuket - warto zobaczyć z pewnością ogromny posąg Buddy- wiem, że inni jechali tam we własnym zakresie - tak też jest ok.. Mieliśmy jeszcze trzy wycieczki - Wyspy Jamesa Bonda, Wyspy Phi Phi, Wyspy Symilany. Wszystkie trzy super. Warto zobaczyć inne akweny, bo ta woda na samym Phuket nie jest przejrzysta; trzeba jechać dalej - jeśli ktoś chce posnoorkować. Woda najbardziej przejrzysta ze światem podwodnym do obejrzenia - to Symilany.